Cztery dni w Chamonix

Cztery dni w Chamonix

W dniach 26-30 kwietnia br. wraz Marcinem „Rutkiem” Rutkowskim odwiedziliśmy Chamonix w celu zakończenia zimowego sezonu wspinaczkowego. Do wyjazdu skłaniała dobra pogoda panująca już od dwóch tygodni i (wciąż) niezłe warunki lodowe, dopisywała także motywacja:
Wybraliśmy dobrze znaną, i niezbyt wysoko położoną dolinę Argentiere, która daje zarówno szeroki wybór dróg jak i możliwość działania bez wcześniejszej aklimatyzacji.
Z górnej stacji kolejki Grands Montets sprawnie i szybko przemieściliśmy się do schronu na nartach tourowych, co pozwoliło na jeszcze chwilę odpoczynku i „olookanie” ściany.
Za pierwszy cel wybraliśmy tzw. „deskę szwajcarską” (TD- IV 3 800m) na północnej ścianie Les Courtes 3856m, może obecnie niezbyt już wymagający klasyk rejonu (droga z 1938roku), który, jak sądziliśmy, pozwoli nam sprawdzić warunki i zdobyć niezbędną aklimatyzację – przed większymi, poważniejszymi drogami, których kilka mieliśmy na myśli.
Następny dzień rozpoczął się już „minutkę” po północy: śniadanko w postaci „plastikowych liofów” zjedliśmy trochę na siłę i z rozsądku, potem nieśpieszne podejście pod ścianę, i ok. 4 rano zaczęliśmy wspin. Warunki były dobre, teren pozwalał na sprawne zdobywanie wysokości praktycznie bez użycia liny. Po kilku godzinach wspinania byliśmy już ponad kluczowym przewężeniem lodowym (pokonanym już z asekuracją), skąd (mniej więcej w połowie ściany) zamiast pójść nieco w lewo łatwiejszym terenem-oryginalnie drogą, wybraliśmy – chcąc nie chcąc – opcję prosto do góry. Brak aklimatyzacji powoli dawał się nam we znaki, Marcin nabawił się także kontuzji stopy, co wpłynęło na tempo wspinania.
Na szczycie byliśmy dopiero po dziesięciu godzinach od rozpoczęcia akcji. Przepiękne widoki wynagradzały wszelkie trudy, długo odwlekaliśmy więc zejście, które ciągnęło się niemiłosiernie; w schronie zameldowaliśmy się nieco po północy, zamykając w 24h akcje „door to door”.
Tym samym powstał prawdopodobnie całkiem nowy – prostujący wariant do drogi szwajcarskiej o trudnościach WI3 M4/5, przebieg widoczny na zdjęciu.

Następnego dnia okazało się, że niestety kontuzja Marcina jest na tyle uciążliwa i bolesna, że byliśmy zmuszenie zakończyć działalność górską, która trwała tylko 4 dni…

Rutek & Sokoł