W ramach świąt wielkanocnych pojawiło się kilka pomysłów by broń Boże nie spędzać ich w domu;)
I tak w jeden dzień delektowaliśmy się skokami na hopie zrobionej „gdzieś” w Karkonoszach;), a w kolejny – wraz z kolegą „Wązkim” wybrałem sie na miłą piwno-sportową turę. Chodź pogoda nie dopisała, zrobiliśmy kawał niezłej wyrypy w 80%. po czeskich Karkonoszach.
A oto szczegóły:
Start z Jagniątkowa, podejscie Czarnym Kotłem, zjazd do Martinowej Boudy – szybki browarek, zjazd oraz mozolne zejście niemalże do Szpindlerowego Młyna, skąd niebieskim szlakiem przez piękną dolinę Białej Łaby do schr. U Bileho Labe – szybki browarek.
Dalej strome – 400m deniwelacji – podejście na Kozie Grzbiety i granią aż do czerwonego szlaku, który doprowadził nas do Lucni Boudy…, przez równię zjazd do Karpacza już standardowymi opcjami.
Niestety z powodu deficytu śniegu w niższych partiach musieliśmy maszerować w skorupach po asfalcie ale jeżeli ktoś wybierze się na tą propozycję w lepszych warunkach śniegowych, będzie bankowo zadowolony z jej przefoczenia.
Andrzej Sokołowski