miedzy Wielkanocą a weekendem majowym byłem z Ania na turach w Stubai.
Wyjazd w założeniu miał być lajtowy, na zakończenie sezonu. Przez 3 dni nocowaliśmy w Franz-Senna hutte i turowaliśmy w okolicy, z wejściami na wysoko położone przełęcze i narciarskie szczyty. Potem przejście do Amberger hutte, a stamtąd do Dresdnerhutte, gdzie wpadliśmy w objęcia kolorowego zwrotu głowy, czyli ośrodka narciarskiego Stubaiergletscher. W Alpach tez mało śniegu, zaczynał się powyżej 2 tys. npm.
Pogoda zmienna, jeden dzień nawigacji po lodowcu „na macanego” altimetr i mapa. Duży opad świeżego śniegu pod koniec wyjazdu spowodował wzrost zagrożenia lawinowego i zasypanie otwierających się szczelin, nie brakowało więc emocji w ostatnim dniu. Oczywiście mieliśmy lawinowe ABC i po lodowcu chodziliśmy związani, licho jednak, jak wiadomo, nie śpi.
Rejon godny polecenia, podobny do Otztalu i Silvretty Całkowite przejście masywu to solidna wyrypa na ok. 8 dni, z wejściem na najwyższy szczyt w Stubai – Zuckerhutl-3507m. Z JG ok.800km, pobyt w schronisku to 35-50Eu/os/dzień wersja HP, ze zniżką DAV.
Robert „ze Skalnika”