Dwa piękne dni w Moku.

Upalna końcówka wiosny a ja będę służbowo w okolicach Żywca. Stąd już tylko rzut beretem w Tatry. Ostatnio wspinałem się tam w sierpniu ’85! Takiej okazji nie mogę przegapić.
Na forum tatrzańskim szukam partnera, zadzwonił Marcin Szczotka (Sklep Podróżnika). Ruszamy z Żywca, po drodze otrzymuję lekcję geografii (Marcin opisuje mi mijane góry), kilka prowadzeń w Przełomie Białki (dwie VII- oraz Glizda Wsiańska VIII- OS)   i tak w niedzielę wieczorem jesteśmy już w starym schronie.
Rano lampa, otoczenie Morskiego Oka prezentuje się bardzo okazale. Od początku planowaliśmy wspin na Mnichu, jednak braki w małych mechanikach i zapowiadane opady skłaniają nas do rewizji celów. Decydujemy się na drogę z łatwym wycofem i przed 9 jesteśmy na Półkach pod Superatą Młodości.
Ponieważ Marcin dwa pierwsze wyciągi robił wcześniej więc szpeję się i napieram. Padają od strzału. Bardzo techniczne, piękne wspinanie a drugi wyciąg szczególnie czujny. Powiem szczerze, nie spodziewałem się tak technicznego i estetycznego wspinania.
W międzyczasie dochodzą znajomi i napierają na Międzymiastową VI+. Przepiękna tradycyjna droga. Kolejne wyciągi prowadzą: Agnieszka, Piotr i Marcin. Ja asekuruję i robię zdjęcia 😉
Przed trzecim wyciągiem zmieniamy się na prowadzeniu. Niestety Niedźwiedź jeszcze nie rozbudzony z zimowego letargu i nie daje rady. Sam nie wiem jak by to było gdybym to ja napierał klasycznie na drugiego z plecakiem. Zamieniamy się i wyciąg puszcza mnie flashem. Radość, a podczas sesji zdjęciowej Marcin daje mi korki z topografii okolicznych szczytów, przy okazji wygwizdując melodię z Janosika. Jakby zapuścił włosy mógłby wystąpić w remake’u J
Schodzimy na dół i jak zastanawiamy się na co teraz, zaczyna padać. Na szczęście to tylko przelotny deszczyk. Za chwile idziemy na Wacławy, ja robię Zemstę Wacława a Marcin Wacław Spituje. Całość puszcza OS.
W drodze powrotnej zlało nas doszczętnie, Marcin chciał reklamować „nieprzemakalność” plecaka i kurtki. Okazało się że w kurtce się spocił i miał niedomkniętą klapę w plecaku J
We wtorek, ze względu na spodziewane opady wstajemy wcześniej. Idziemy na Drogę Wachowicza. Ja robię pierwszy, Marcin drugi wyciąg, puszczają OS. Wspinanie poezja! Granit na Wschodniej Mnicha jest zupełnie inny niż w Sokolikach, bliżej mu do tego z Doliny. Sam Wachowicz to przepiękna, powietrzna droga o bardzo urozmaiconym wspinaniu. W zacięciach są tak małe stopnie i chwyty, że albo potrafisz się dobrze rozpierać na tarcie albo uwierzysz, że zadasz z tego co jest. Mnie droga bardzo przypominała Moratorium na Schultz’s Ridge w Yosemite.
Gdy asekuruję na drugim wyciągu, półkami zmierzają kustosze. Piotrek krzyczy, żebyśmy kontynuowali Maxem Cavalerą. Najpierw w lewo (zaklinowane kostki), później płytą do góry (to przedostatni wyciąg Misterium). Leżąca płyta z mikro krawądkami zwieńczona okapikiem pada od strzału. Syte ruchy na płycie i trudność na okapiku. Z lewej naturalny ogranicznik, autorzy nie wyczyścili rzęchownej odstrzelonej rysy J Wygląda, że tam jest znacznie łatwiej, sądzę jednak że warto zmierzyć się z estetyczną wspinaczką na wprost.
Kolej na Janosika. Wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy że to ostatni wyciąg od Metaliki. Za trudne. Mocne ruchy po oblakach i podchwytach. Jeszcze tylko rozpoznanie kolejnych sekwencji i Marcin zjeżdża. Zaczyna padać. Idę, najwyżej pójdę „po palach”. Padać przestało ale  ja spadłem. Jestem zbułowany. Trzeci dzień wspinu (po drodze do Moka zahaczyliśmy o Kramnicę) daje mi się we znaki.
Po kolejnej próbie Marcina, decyduję się zawalczyć i wyciąg puszcza PP. Wg mnie ten wyciąg jest nieco trudniejszy od kluczowego na Superacie. Jesteśmy zadowoleni, że udało się wyłoić klasycznie.
W drodze powrotnej znowu pada, tym razem jednak krople są mniejsze więc nie przemakamy.
Dwa dni szybko minęły, zrobiliśmy śliczne drogi/kombinacje, niestety muszę wracać. Jest tam jeszcze tyle rzeczy do poprowadzenia i jak zapewnia Szalony co jedna to piękniejsza. Jaka szkoda, że mam tak daleko w Tatry i ciężko trafić z pogodą. Jestem jednak przekonany, że kolejny raz zawitam w nasze najpiękniejsze góry prędzej niż za 20 lat J
W przeciwieństwie do klubowego kolegi, polecam wspinanie na Mnichu. Fakt, że doznania tym ciekawsze im większą dysponujemy mocą. Ale jeśli ktoś sprawnie porusza się w terenie > VI+ po drogach tradycyjnych lub powyżej VII po obitych to będzie zachwycony jakością skały i estetyką wspinania.

Jarek Blondas Liwacz