"For your ICE only" czyli wyjazd integracyjno-szkoleniowy SKW Samotnia 26.01.2013

Tydzień toczył się standardowym styczniowym rytmem. Mieszkańcy Wielkopolski tłumnie ściągnęli na ferie w górach, a ja spędzam kolejne godziny na wyciąganiu ich aut z rowów i wręczaniu „fakturek” za wybitne umiejętności jazdy w zimie. Od poniedziałku dzięki epidemii, ilość dni wolnych kurczy mi się do zera. Grypa nie oszczędza nikogo i wkrótce w wiadomościach podają że  ponad 200 000 osób jest już chorych. Czas płynie coraz szybciej między pracą a serwowaniem sobie i najbliższym kolejnych porcji chusteczek i pigułek. W końcu któregoś mroźnego popołudnia odbieram telefon od Pętli z pytaniem czy jestem chętny na wypad w sobotę na wspinanie lodowe w Samotni. Otumaniony Apapem bez zastanowienia mówię „tak” nie myśląc wiele nad implikacjami swojej błyskotliwej decyzji.  Podobno ma się odbyć jakieś szkolenie lodowe Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego ale jak to w naszej jeleniogórskiej rzeczywistości bywa czas zweryfikuje nasze plany. Dodatkowo ważnym argumentem jest fakt iż po raz pierwszy wypad w Karkonosze odbędzie się na legalu, jako że od tego roku działa system rejestracji wspinaczy. Tak więc warto wykazać się lokalnym patriotyzmem i zaznaczyć swoją obecność w górach. Reszta tygodnia mija szybko, jeszcze tylko kilka telefonów celem skompletowania szpeju i w sobotę rano melduję się u Pętli pod domem.

Na miejscu okazuje się że ekipa ostatecznie liczy 4 osoby. Organizator, pomysłodawca, siła pociągowa oraz instruktor w jednej osobie czyli Maciej ps. Pętla, Krzon Team w osobach Smoka i Pitera oraz moja skromna osoba. Doświadczenie we wspinaniu w lodzie podzielone jest równo w proporcjach Maćko – 99% oraz nasza trójka 1%. Chwała Maćkowi że miał chęci i psychę udać się z nami w zimowe zerwy Karkonoszy.
W Kotle Małego Stawu meldujemy się o poranku. Pogoda nie jest wybitnie karkonoska. Piękne słońce, lekki mróz, brak wiatru i niczym nieograniczone piękne widoki. Do tego pod ścianami nie ma nikogo. Słowem warunki idealne. Jednak to co idealne na pierwszy rzut oka, okazuje się nieco inne przy bliższym poznaniu. Z uwagi na silne mrozy, lód jest bardzo kruchy, i ciężko jest znaleźć fragmenty które natychmiast nie pękają jak szklane tafle. Biorąc powyższe pod uwagę decydujemy się naprzeć na „Niebieską drabinę”. Lider-Maciej rusza demonstrując niezachwianą pewność ruchu, stoicki spokój oraz opanowanie. Wkrótce dochodzi do stanu i daje mi znak że mogę iść.  To dla mnie historyczny moment. Wstyd się przyznać ale jest to mój pierwszy lodowy wspin w rejonie Samotni. Toteż z drżeniem rąk, dławiony wzruszeniem i pod ciężarem tej historycznej chwili ruszam w górę. Wspin idzie szybko i wkrótce Maciej zaczyna drugi wyciąg. Tutaj jest już znacznie ciekawiej. Znajdujące się po prawej stronie żlebu pionowe ścianki są wylane lodem, co gwarantuje ciekawe wspinanie wymagające skupienia. Maćko napiera szybko i za chwilę montuje stan w kosówce na górze. Ja uderzam za nim. Za nami podąża drugi zespół Smoku z Piterem. Wkrótce cała nasza czwórka znajduje się na końcu drogi i zaczynają się zjazdy. Mimo tego ze droga nie była zbyt długa, okazuje się że jest już południe i muszę wracać do Jeleniej. Chłopaki zostają jeszcze na jedną drogę oraz kilka browarów w Samotni.
Podsumowując udało się zebrać kolejne ciekawe doświadczenia i zobaczyć że nasze góry oferują całkiem ciekawe możliwości które nie wymagają angażowania dużych nakładów czasu. Dzięki dobrej woli Maćka w czasach kryzysu działalności klubowej udało się zebrać grupę klubowiczów i wspólnie powspinać.

Co ważne bardzo istotny jest fakt iż w chwili obecnej działalność wspinaczkowa jest legalna i wymaga wcześniejszego zgłoszenia w Karkonoskim Parku Narodowym.  Wymaga to trochę zachodu i cierpliwości ale w przypadku kontroli (w czasie naszej obecności pojawił się pod ścianą patrol strażników) oszczędza nam portfel i podtrzymuje dobre relacje na linii wspinacze-władze KPN.

Warto również zaprosić Kolegów i Koleżanki do udziału w podobnych działaniach z uwagi na fakt, iż umowa z Parkiem przewiduje zgodę na działania do końca lutego 2013 roku.  Jeśli zaznaczymy swoją obecność w naszych górach to Przyrodnicy przestaną traktować ten teren jak w tytule powyższego sprawozdania i parafrazując tytuł pewnego filmu nie będzie to tylko „For your eyes Only”.

Żołnierz