Andrzej Sokołowski sprawozdaje z Szamoniowa: okienko pogodowe w Chamonix

W większości w górach wszystko zależy od pogody i tak było podczas tego wyjazdu…

Nasz zespół liczący w sumie równe 50 wiosen czyli Przemek Wójcik KW Zakopane i ja – Andrzej Sokołowski Sudecki KW 24 czerwca wyruszyliśmy w Alpy Francuskie na podbój wielkich niebezpiecznych ścian. Przyjechaliśmy do Chamonix w niepogodzie. Już kilka dni od wysokości 2500m padał śnieg. Szwajcarski przewodnik zginął z klientami w lawinie wchodząc lub schodząc z Blanca. Ratownicy nie mogli wylecieć śmigłowcem po ciała, bo pogoda wciąż kapryśnie przeszkadza w jakiejkolwiek działalności górskiej.
Alternatywa dla nas to Grań Cosmica w rejonie Aig Du Midi – łatwa aklimatyzacja, wycieczki po Mer de Glace lub sztuczna ściana w Cham…
Po dwóch dniach pojawiło się okno pogodowe i równie szybko wyjechaliśmy na Valle Blanche, tego samego dnia przeszliśmy „naszą” kombinację drogi Rebuffat – kombinację ponieważ pierwszy wyciąg od oryginału poszliśmy od dołu z lewej, a końcowe wyciągi z prawej na wprost. Niestety nie udało się przejść drogi klasycznie bo wcześniejsze opady śniegu skutecznie zaprały lodem końcowe słabo dostępne dla słońca wyciągi. Musieliśmy przehaczyć jeden wyciąg, a na następnym butki wspinaczkowe służyły jako miękkie odmiany raków mono-point wbijane w twardy śnieg zaprany w szerokich rysach i na półkach (bolesne wspomnienia).

Po nocy przespanej na ponad 3800m zjechaliśmy na Plan. Spakowaliśmy się i następnego dnia wstaliśmy już o 2 rano. Nieco po czwartej godzinie zaczęliśmy się wspinać Filarem Frendo na północnej ścianie Aiguille Du Midi 3842m, początkowo w chmurach, ale już od godziny szóstej pojawiło się nad nami niebieskie niebo a pod – morze mgieł. Warunki w ścianie mieliśmy praktycznie zimowe, cała drogę pokonaliśmy technikami klasyki zimowej; trudności jakie przeszliśmy sięgać by mogły miejscami wyceny M6. Asekurowaliśmy się na około 7 długościach liny, resztę odcinków pokonaliśmy z lotną lub na żywca. Jak już wspomniałem warunki zimowe tj. śnieg i lód w rysach nie pozwoliły nam na bieg w letnich butkach wspinaczkowych, ale czas jaki zrobiliśmy dokładnie 7godz. 50min. z dziabkami i rakami uznaliśmy za dobry. Dużo czasu zeszło nam na końcowej grańce śnieżnej, gdzie musieliśmy rąbać stopnie, bo raki mono w takim terenie trzymały raczej słabo (porównać to można do ciężkiego mercedesa na zimowych podjazdach, który ma moc, ale mieli w miejscu)

Po południu byliśmy już na kampie w Cham. Filar Frendo traktowaliśmy jako cel do załapania dobrej aklimatyzacji przed wybranymi celami głównymi. Jednak następnego dnia zepsuła się pogoda i nastała wieczna mgła. Przez kolejne kilka dni lało i wciąż leje (dane na 5 lipca.) a od 2500 metrów padał obficie śnieżek. Postanowiliśmy zrezygnować i opuścić góry, wizja o południowej Blanca zupełnie się oddaliła, zważywszy, że ściany tam zaczynają się na wysokości 3500m. a po takim opadzie śniegu skała może schnąć przez kolejne kilka dni, a o takie dni pogody w Chamonix to raczej ciężko w tym roku. Lustrując książkę wpisów wspinaczkowych w Biurze Przewodników o warunkach na poszczególnych drogach można odnaleć tylko garstkę klasyków owspinanych w okresie od końca zimy do lipca 2007. Wczesne lato w tym roku było bardzo zimne i pochmurne, a izoterma utrzymywała i utrzymuje się wciąż .nisko. Zaliczyliśmy kolejny powrót z Chamonix na na tarczy.

Za znaczące dla nas wsparcie finansowe dziękujemy Polskiemu Związkowi Alpinizmu www.pza.org.pl
Andrzej Sokołowski

zdjęcia w galerii