Zimowe Śnieżne Kotły 2014
Sylwester "Smok"

 
 
 


Kociołki

Siezne kotły wspinaczkaSezon w Kociołkach rozpoczął się tego roku nieco później, gdyż Pan Dyrektor z Karkonoskiego Parku Narodowego mając na uwadze deficyt śniegu w Karkonoszach do końca stycznia zwlekał z wydawaniem pozwoleń na eksplorację podkrematoryjnych kotłów. Ostatecznie na pierwsze tegoroczne zezwolenie doczekaliśmy się dopiero 1 lutego. Mając "papier" w ręku (w tym miejscu chcę zgłosić, że tegoroczną zimową działalność wspinaczkową prowadziłem z Agą - Agnieszką Karkulowską z naszego SKW) ruszyliśmy w Kotły by autorytatywnie zbadać ilość białego w Wielkim Śnieżnym Kotle.

Eksplorację przeprowadzono na Suchych Basztach znad Ostrogi od strony Żlebu Ryglowego i dalej trawersem powyżej Żlebu Rampa przez wypłaszczenie do skraju kotła. Wyszły tego z 4 wyciągi z okołopiątkowym problemem drytoolowym  i końcówka unsecured.
Akcja przebiegła bez problemów, może za wyjątkiem faktu, że działaliśmy we mgle ograniczającej widoczność do minimum... Zespół dotarł się, co skutkowało i zadowoleniem z drogi, i zaplanowaniem następnych działań.

Kolejne zimowe wyjście skrystalizowało się za wcześniejszą aprobatą Pana Dyrektora KPN-u. Już tydzień później (8 lutego) znów "napieraliśmy" na kociołkowe ściany. Tym razem wybór padł na Turnię Popiela, a konkretnie na V+ Barbotkę.
Wspin rozpoczął się w przyjaźnie słonecznych warunkach, lecz w miarę rozwoju sytuacji słonka, a więc i ciepła było coraz to mniej (w końcu zima), za to wilgoć i coraz silniejszy wiatr zrobiły z liny kabel i zaczęły przymrażać ruchome elementy dd-sów. Ostatecznie "wyłoiliśmy" drogę do samego piku, skąd po zjeździe na siodełko radośnie wleźliśmy na skraj kotła. Łącznie wyszły 4 wyciągi, nie stało się też nic, co mogło zakłócić nasz wspin, no może za wyjątkiem tego, że przed Babrotką zrobiliśmy pierwszy wyciąg diretissimy, lecz bez kontynuacji ... było po prostu zimowo, a współpraca w zespole pozwoliła na totalną realizację zakładanego celu...


Trzeci i ostatni w tym sezonie zimowy wspin przeprowadzono 23 lutego, skład zespołu nie zmienił się - Aga jakoś ze mną wytrzymała, za to ja po wcześniejszych wyjściach i ocenie możliwości partnerki nie miałem już naprawdę żadnych wątpliwości, by napierać na jeszcze mocniejsze drogi...
Tym razem wybór padł na prawy filar Turni Popiela. Ostatecznie skończyło się tak, że po pierwszym wyciągu - kiedy to trochę lawirowałem - definitywnie wbiliśmy się w Woźnicówkę. Ta naprawdę piękna VI-tkowa,  mocno drytoolowa droga zaprowadziła nas na pik Turni. Poprowadzono łącznie 5 krótszych wyciągów, zachwycono się (ominiętą niestety) Rysą Cziwadzego, "załojono" przepiękny, drytoloowy, ścianowy, przerysowany problem 3 wyciągu. Wspin prowadzono przemiennie, było warto...

Cóż więcej.
Tegoroczna eksploracja kociołków niestety została przez Dyrektora KPN definitywnie zakończona, więc koniec na ten raz zimowego wspinu w Karkonoszach. Co nie zmienia faktu, że to jeszcze nie koniec tej bajki, bo na kociołkach świat się nie kończy, a zima (he he) ciągle trwa.


Warto jeszcze nadmienić, że w tym samym składzie plus dwójka naszych przyjaciół (w tym również z innym członkiem SKW Hanną Sorówką) udaliśmy się na przecieranie alpejskich szlaków w Taurach Wysokich. Tu w końcu mogliśmy cieszyć się prawdziwą zimą, sporą ilością śniegu - którego u nas w tym roku ciągle jest mało - oraz przepiękną pogodą. W załączeniu również kilka ujęć alpejskiego krajobrazu.    

Smoku

Pozdrawiam smoczo

smok

 

GALERIA